Autor: Libba Bray
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Stron: 360
Gdyby okazało się, że masz magiczne, być może niebezpieczne zdolności, dzięki którym mogłabyś dostać wszystko, czego zapragniesz w innym świecie, zdecydowałabyś się ich używać? Czy byłabyś skłonna, mimo wielu ostrzeżeń, jeszcze powiększyć swoją moc? Zakładam, że tak – nic dziwnego, Gemma i jej przyjaciółki też tak zrobiły, a nadprzyrodzone zdolności, do których miały dostęp, stały się przekleństwem.
Po zagadkowej śmierci matki szesnastoletnia Gemma Doyle trafia do londyńskiej Akademii Spence, szkoły dla młodych panien z internatem. Początkowo nie potrafi się tam zaaklimatyzować i czuje się bardzo samotna, a do tego wciąż nękają ją wizje przyszłości. W końcu udaje jej się zaprzyjaźnić z kilkoma wpływowymi dziewczynami, które razem z nią wielokrotnie wymykają się w nocy ze szkoły. Podczas pobytu w Spence Gemma odkrywa w sobie także moc, dzięki której może przenosić się do niesamowitego międzyświata…
Wprowadzenie dziewiętnastowiecznej Anglii jako tła powieści, ubranie bohaterek o nienagannych manierach w piękne suknie to zdecydowany powiew świeżości w literaturze młodzieżowej, mimo znacznego wieku tej koncepcji. Duch epoki wiktoriańskiej został świetnie zarysowany przez autorkę książki, dzięki czemu mogłam poczuć ten swoisty gotycki klimat, z którym zawsze kojarzyły mi się te czasy. Ale to nie jedyna zasługa pani Libby Bray, gdyż doskonale poradziła sobie także z ubraniem całej historii w słowa. Opisy nie były przytłaczające, a dialogi zostały w miarę poprawnie wkomponowane w tło historyczne.
Akcja powieści stale czymś zaskakiwała. Zabójstwo, rodzinne tajemnice czy nocne wyprawy do lasu to tylko niektóre z ponurych atrakcji Spence. Jedynie wizje Gemmy w pierwszych rozdziałach troszeczkę mnie denerwowały, bo ni z gruchy, ni z pietruchy w pewnej chwili dziewczyna znajdowała się w wyimaginowanym świecie, a już zaraz była z powrotem, na szczęście potem jakoś się do tego przyzwyczaiłam. "Mroczny sekret" to książka, której lektura dostarcza wielu emocji, zaczynając od rozbawienia spowodowanego wybrykami niesfornych uczennic, a kończąc na smutku i strachu, które towarzyszyły mi głównie w ostatnich momentach historii. Zdecydowanie należy skorzystać z rady umieszczonej na okładce i czytać tę powieść po zmierzchu, nabiera ona wtedy jeszcze ciemniejszych barw.
Mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. To samo można powiedzieć o prawdzie. Odrzuć szczegóły, zostaw samo sedno i możesz na nim ukrzyżować każdego.
Kreacje głównych bohaterek również zostały świetnie zaprojektowane. Trzy dziewczyny z zamożnych rodzin i jedna uboższa stypendystka. Wydawałoby się, że takie urocze damy prowadzą beztroskie życie (przynajmniej te trzy bogatsze), w którym ich jedynym problemem jest wybór biżuterii na przyjęcie. A jednak tak nie jest, bo każda z nich ma swoje zmartwienia, z którymi trudno im się pogodzić. Ann nie jest tak ładna jak jej koleżanki i w najlepszym wypadku czeka ją kariera guwernantki, ojciec Felicity wcale się nią nie interesuje, rodzice Pippy chcą ją wydać za bogatego, pięćdziesięcioletniego mężczyznę, którego nie kocha, a Gemma wciąż miewa wizje, które niestety się spełniają. Co najlepsze – dziewczęta stale się wspierają i próbują razem przezwyciężać przeciwności losu. To prawda, że Pippa czasami bywa nadęta i irytująca, a Ann naiwna jak dziecko, jednak do każdej z dziewczyn poczułam sympatię.
"Mroczny sekret" to powieść, wobec której miałam wysokie oczekiwania, na szczęście nie zawiodłam się. Książka urzekła mnie swoim unikalnym klimatem i fantastycznymi postaciami, które przeżywały niesamowite przygody i rozterki, przy których całym sercem im towarzyszyłam. Czuję tylko lekki niedosyt po przeczytaniu ostatniej strony, jednak postaram się w najbliższym czasie go poskromić, sięgając po drugą część trylogii "Magiczny Krąg" z nadzieją, że będzie tak ciekawa i nieprzewidywalna jak jej poprzedniczka. Przecież…
Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego.
Moja ocena: 9/10
Z możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi literatura.juventum.pl
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania
***
W końcu zebrałam się, by coś tu wstawić! Ostatnie dni przeleżałam w łóżku z powodu paskudnej wirusówki (chorowanie pod koniec wakacji ♥), ale dzisiaj czuję się już w miarę dobrze. Teraz zamierzam poświęcić trochę czasu książkom z mojej półki, a zacznę od Ostatniej piosenki. :)
Mnie się książka zupełnie nie podobała... Nudziłam się, albo irytowałam głupotą i panienkowatością głównych bohaterek. Po kontynuacje raczej nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ta seria nie porwała, nawet nie dokończyłam I tomu
OdpowiedzUsuńLubię takie nieprzewidywalne powieści.
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwalają i chyba się w końcu dam przekonać do przeczytania tej serii :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś w pełni nie przekonała, czytałam, ale czułam sporo braków, jakoś nie mogłam wczuć sie w klimat. Za to książka "Wróżbiarze" autorki mnie urzekła. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam na uwadze tą autorkę :)
OdpowiedzUsuńRecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam :)
Już od pewnego czasu mam na uwadze tą książkę :) A jeszcze ta nieprzewidywalność... :) Coś czuję, że to bardzo ciekawa i godna uwagi pozycja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie - blog ubogacam o vlogi :)
Niedawno czytałam tę książkę i szczerze mówiąc według mnie była przeciętna, ale bardzo przejmowałam się losami Pippy. Zapraszam do siebie: kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKsiążka leży sobie na mojej półeczce i czeka aż po nią siegnę. Wiele o niej czytałam ale jak na razie jakoś mnie do niej bardzo nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNo to chyba szkoda, że tej książki nie skończyłam ;)
OdpowiedzUsuń