Tytuł: "Villette"
Autor: Charlotte Brontë
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 690
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 690
Literatura angielska nie bez powodu zajmuje zaszczytne miejsce w chyba każdej bibliotece. Wśród swoich twórców ma chociażby tak wspaniałych autorów jak Jane Austen, Lewis Carroll, Charles Dickens i wielu innych, a wśród nich nieśmiertelne siostry Brontë – autorki powieści, które skradły serca wielu kobiet na całym świecie i wciąż chętnie, choć może trochę nieśmiało, zaglądają do nich kolejne pokolenia. Już od dłuższego czasu miałam w planach spotkanie z twórczością tych sióstr, dlatego też kiedy natrafiłam na możliwość zapoznania się z powieścią spod pióra Charlotte Brontë, z radością przystałam na tę propozycję.
Najpierw zapoznałam się z młodą Lucy Snow, która to w chwili rozpoczęcia powieści mieszka w domu swojej matki chrzestnej, pani Bretton. Kobieta ta znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, ponieważ pasmo nieszczęśliwych wydarzeń zabrało jej jakiś czas temu wszystko to, co było dla niej ważne. Te smutne fakty z życia Lucy doprowadzają ją do tego, że podejmuje odważną decyzję i postanawia zejść z garnuszka pani Bretton i poszukać pracy innym kraju. Wsiada na statek i udaje się w podróż do nieznanej jej Francji. Tam, w mieście Villette rozpoczyna pracę najpierw jako guwernantka córek Madame Black, właścicielki pensji, a następnie jako nauczycielka języka angielskiego. Ze spokojem rozpoczęty scenariusz nowego życia Lucy wbrew pozorom nie będzie jednak tak monotonny jak mogłoby się wydawać…
Cała ta historia przedstawiona jest z perspektywy głównej bohaterki, Lucy. Wnikliwie opisuje ona wszystkie wydarzenia, okraszając je sporymi opisami swoich uczuć czy napotkanych ludzi. Są one nieodłączną częścią tej książki i spełniają bardzo ważną rolę – pozwalają poznać Lucy taką, jaką jest na prawdę, bez żadnych domysłów czy przypuszczeń. Kobieta ta otwiera się przed nami, często też prowadzi rozmowy ze samą sobą. I to właśnie jej przemyślenia i opisy tła różnych wydarzeń, ludzi zajmują największą część tej sporych rozmiarów powieści, co daje niepodważalny dowód na to, że autorka tej historii to niezwykle wrażliwa i skrupulatna osoba. Dużo uwagi poświęca także pozostałym bohaterom, z dokładnością przedstawia ich sylwetki i stopniowo sprawia, że mimowolnie zaczyna nas intrygować ich charakter.
Niestety, Lucy jako główna bohaterka nie stała się moją przyjaciółką od serce, nawet mimo tego, że zostałam przez nią obdarzona tak cennym zaufaniem i dostępem do jej przemyśleń. Bo przecież nie każdej przypadkowo spotkanej na ulicy osobie zwierzamy się ze wszystkiego, prawda? Dlaczego więc nie udało nam się nawiązać nici porozumienia? Według mnie Lucy była po prostu zbyt powściągliwa i to właśnie ta cecha sprawiła, że czasami trudno było mi ją zaakceptować. Natomiast zamiast niej polubiłam przedstawiciela męskiej grupy postaci, doktora Johna. Może i mam lekką słabość do lekarzy, ale z pewnością temu bohaterowi nie można odmówić empatii i ciepła, którymi to otacza nie tylko swoich pacjentów.
Język „Villette” jest bez wątpienia towarem z najwyższej półki. To prawda, czasami z trudnością się go odbiera, ponieważ jest on zupełnie innym rodzajem wypowiedzi niż ten, który spotykam w czytanych na co dzień książkach. Nie mniej jednak jego specyficzne piękno zasługuje na uwagę i pochwałę. Nagromadzone opisy występujących w tej historii budynków czy przyrody są ucztą dla wyobraźni, czytając tę powieść miałam czasami wrażenie, jakbym podróżowała w czasie, ponieważ rzeczywistość XIX wieku jest tu znakomicie odwzorowana.
„Villette” jest moim zdaniem dobrą i poruszającą książką, a już szczególnie jej zakończenie. Historia ta ukazuje trudne życie Lucy Snow, które wciąż jest naznaczane samotnością. Wiąże się ona z ciągłą ucieczką od przeszłości i zmianą kraju. Nie jest to opowieść z optymistyczną atmosferą, bliżej jej raczej do melancholii. Nie do końca spełniła moje oczekiwania, ale mimo tego ”Villette” pozostaje jednak wartą uwagi lekturą, która z pewnością poruszy jeszcze nie jedno serce.
Moja ocena: 7/10
Aktualnie czytam "Jane Eyre", którą jestem zachwycona <3 "Vilette" też oczywiście przeczytam :) I bardzo dobra recenzja, akapit o postaciach wywołał u mnie uśmiech :)
OdpowiedzUsuń