Jeśli chcesz nadal czytać najnowsze posty na tym blogu, dodaj się ponownie do obserwatorów (najpierw usuń siebie, potem dodaj). Zmieniłam jakiś czas temu adres bloga, dlatego teraz moje ostatnio dodane posty wyświetlają się tylko tym, którzy dodali się do obserwatorów po tej zmianie. Będę bardzo wdzięczna, jeśli jeszcze tu wrócisz. :)

środa, 16 grudnia 2015

Mały Książę

Mały Książę
Antoine de Saint-Exupéry
Znak


Bieg. Tak właśnie możemy określić życie w dzisiejszych czasach. Gonimy za karierą, pieniędzmi, sukcesami, a czasami po prostu dlatego, że inni też się śpieszą, a my nie jesteśmy na tyle cierpliwi by poczekać. Na drodze wielokrotnie spotykamy swoich przyjaciół, pasje, ale oczywiście nie mamy na nie czasu, bo są ważniejsze rzeczy do zdobycia. Przecież dorastamy, już dorośliśmy... Czy jednak tak właśnie ma wyglądać bycie dorosłym? Czy pogoń za tym co materialne gwarantuje szczęście?

Aby przypomnieć sobie o tym, co najważniejsze w życiu, warto poświęcić chwilę krótkiej historii o Małym Księciu, który swymi ufnymi, dziecięcymi oczami widzi więcej niż niejeden dorosły i już mu się udało odmienić jedną osobę, Pilota. Człowiek ten rozbił się ze swoim samolotem na pustyni i tam też spotkał przybysza z dalekiej planety. Okazało się, że spotkany na pustyni chłopiec jest jedyną osobą, która docenia talent plastyczny rozbitka, nawet w narysowanej przez pilota skrzynce potrafił zobaczyć baranka. I także jedną z niewielu osób, które w tak prosty i jednocześnie barwny sposób potrafią przedstawić, co tak naprawdę jest ważne w życiu i jak łatwo można to stracić.

Ta niewielka książeczka przedstawia nam znane z życia codziennego postawy, są one reprezentowane nie tylko przez pijaka, pracoholika, człowieka chciwego czy próżniaka, ale także przyjaciela. Tym przyjacielem jest oswojony lis, który uświadamia Małemu Księciu wagę przyjaźni, a nam czytelnikom subtelnie przypomina o odpowiedzialności i potrzebie jej pielęgnowania by nie dołączyć do tej dość licznej grupy ludzi, którzy z braku czasu nie mają już przyjaciół.

Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.

Antoine de Saint-Exupéry pięknie porusza temat miłości w swojej powiastce, ukazując jak stopniowo Mały Książę poznaje istotę tego uczucia. Razem z nim my czytelnicy przywołujemy w myślach to prawdziwe znaczenie miłości, tej zobowiązującej do oddania, poświęcenia i nieskupionej na pięknie zewnętrznym, ale na tym wewnętrznym, które definiuje czyny.

Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.

„Mały Książę” to niezwykła i poruszająca powiastka, dzięki której można na chwilę przerwać codzienny bieg i zanurzyć się w rozmyśleniach, by po lekturze zrezygnować z nieustannego pośpiechu i spróbować znów spojrzeć na świat oczami dziecka.


środa, 9 września 2015

Walizka pełna gwiazd - Pierdomenico Baccalario

Tytuł: "Walizka pełna gwiazd"
Autor: Pierdomenico Baccalario
Wydawnictwo: Firma Księgarska Olesiejuk
Liczba stron: 242

Wakacyjna przygoda w sennej, szkockiej wsi? Czarodziejskie stwory i przedmioty w tak nudnym miejscu? Czy to w ogóle możliwe?

Applecross jest niewielką wsią położoną między wzgórzami malowniczej Szkocji. Spokojna atmosfera i brak jakichkolwiek sensacji nudzą młodego mieszkańca tej wsi, Finleya. Jego wakacje zapowiadają się nawet jeszcze gorzej, ponieważ chłopiec będzie musiał wykonywać obowiązki zlecone przez proboszcza tutejszej parafii jako kara za wagarowanie i związaną z tym konieczność powtarzania przez niego klasy. Jednym z zadań wyznaczonych Finleyowi przez Prospero jest posługa listonosza poprzez rozwożenie przesyłek we wsi, która niespodziewanie okaże się źródłem przygód za sprawą jednego dziwnego listu, przyjazdu ekscentrycznej rodziny Lilych i ponownego otwarcia przez nich Sklepiku Okamgnienie.

Pierdomenico Baccalario z niezwykłą łatwością zabiera czytelnika do świata magii, wyczarowując niesamowite przedmioty niczym te z bajek oraz stwory, które bardzo często podejrzewane są przez dzieci o ukrywanie się pod łóżkiem. W tym świecie stają się one żywe, wywołując podczas czytania lekki dreszczyk zaniepokojenia, który nie odpuszcza dopóki tajemnice nie zostaną ujawnione, a uwierzcie mi, na ich ilość w książce Baccalario nie można narzekać. Zagadki pojawiają się tam stopniowo, tak samo jak ich rozwiązania, jednak dopiero na finiszu zaczynają tworzyć całość, która zdumiewa. Co prawda, kilka kartek za półmetkiem historii wydaje się, że rozwiązanie powinno już nastąpić, jednak autor postanawia jeszcze trochę skomplikować fabułę i zwiększyć czas oczekiwania na finał, co według mnie w niektórych miejscach skutkuje kilkoma niepotrzebnymi akapitami, wnoszącymi znikomą ilość świeżości.

Mieszanka charakterów wyraźnie zaznacza swoją obecność w Applecross, którego mieszkańcy to poczciwi, prości ludzie, przyzwyczajeni do spokoju, braku pośpiechu w ich życiu. Tego natomiast nie można powiedzieć o rodzinie Lilych, która przybywa do wsi, zdumiewając od razu swoją ekstrawagancją i tajemniczością. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie Aiby, córka Locana Lily, obecnego opiekuna Sklepiku Okamgnienie, która od razu znajduje w Finleyu, głównym bohaterze książki, dobrego kompana. Dziewczyna wielokrotnie zaskakuje swoim postępowaniem, nagłymi zniknięciami, a oprócz tego jest najbardziej interesującą postacią za sprawą tajemnicy, którą tak skrzętnie ukrywa, powodując moje zniecierpliwienie związane z rozwiązaniem tej zagadki. Co do Finleya, według mnie nie był on specjalnie ciekawą postacią i tylko fakt, że przypadkiem został wciągnięty w wir wydarzeń zapoczątkowanych przez rodzinę Lilych, sprawił, że w jakiś sposób postać chłopca nabrała kolorów, które i tak były bledsze niż te u Aiby.

"Walizka pełna gwiazd" to ciekawy początek nowej serii Pierdomenico Baccalario. Zapewnia kilka godzin świetnej przygody w malowniczej Szkocji w towarzystwie osobliwej Aiby i jej trochę mniej niezwykłego przyjaciela Finleya. Najbardziej ucieszy oczywiście młodszych czytelników, chociaż może i paru tych starszych okaże się dobrymi towarzyszami przygody. Jedno jest jednak pewne, powieść ta będzie rewelacyjną lekturą na wakacje.

***
Jak dobrze wrócić do pisania, czytania i do tego swojego małego świata. Niesamowite uczucie. 
Chyba przyszedł czas, żeby powitać tu w końcu wiosnę.
Mimo egzaminów, które czekają mnie za miesiąc i będą trwały parę tygodni, postaram się odzywać tutaj, bo dobrze jest wracać, ale jeszcze lepiej jest pozostawać. 
Miłego popołudnia oraz słonecznego weekendu wśród ukochanych ludzi i ciekawych książek Wam życzę!

niedziela, 30 sierpnia 2015

Czerwień rubinu - Kerstin Gier

Tytuł: "Czerwień rubinu"
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 344

Podróże w czasie... Brzmi świetnie, prawda? Możliwość odwiedzenia tego, co już przeminęło, a przede wszystkim ludzi, którzy już nie są częścią rzeczywistości. Jednak nie jest to aż tak kolorowe, jak się wydaje, szczególnie gdy w przeszłości pojawiają się niebezpieczeństwa.

Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.

Gwendolyn Shephard, przeciętna szesnastolatka, ma swoją najlepszą przyjaciółkę, kilku wrogów w szkole i problemy podobne do tych, jakie miewają wszystkie nastolatki. Nagle okazuje się jednak, że do grona tych problemów dołączą jeszcze te związane z podróżami w czasie, bo dziewczyna dowiaduje się, że ma specyficzny gen, który pozwala jej na wizyty w przeszłości. Jednak w odróżnieniu od innych osób, które chciałyby znaleźć się na miejscu Gwendolyn, ona niespecjalnie cieszy się z tej umiejętności, między innymi dlatego, że będzie odbywać podróże z chłopakiem o imieniu Gideon, który nie dość że jest irytująco zarozumiały i arogancki, to jeszcze do tego przystojny...

Tak właśnie zaczyna się historia, której uczestnikami są, oprócz wymienionych wcześniej osób, także Strażnicy, duchy, gargulce i specyficzna rodzina Gwendolyn, która najprawdopodobniej dobrze wygląda tylko na zdjęciach, głównie z powodu istnej mieszanki charakterów. Mamy tu sympatyczną mamę Gwen, Grace Shephard, która bez względu na okoliczności trzyma stronę córki i zawsze stara się ją wspierać, natomiast z drugiej strony poznajemy siostrę Grace, Glendę, nieustannie plującą jadem kobietę, której ambicje wobec córki, Charlotty (podejrzewanej na początku o posiadanie genu podróży w czasie), nie zostały spełnione, jak twierdzi - za sprawą Grace i Gwen. Jak można się łatwo domyślić, to właśnie pomiędzy tymi paniami toczy się batalia, którą stara się załagodzić kochana Maddy, cioteczna babka głównej bohaterki.

Gwendolyn nie jest na szczęście kolejną powtórką z rozrywki, czyli szarą myszką, która nagle została nagrodzona za swoją nijakość, ale mówiąc szczerze, jej kreacja również nie zachwyca. Potrafi odpowiedzieć, gdy ktoś ją atakuje i postawić na swoim, ale niewiele sobą reprezentuje poza tym, że zapamiętuje nazwiska aktorów z komedii romantycznych, według mnie to trochę za mało jak na szesnastolatkę. Ma jednak wspaniałą przyjaciółkę, Leslie, na którą zawsze może liczyć. Natomiast Gideon to zapatrzony w siebie bufon, który ze strony na stronę staje się coraz bardziej idealny. Również on mnie nie oczarował, chociaż moja niechęć do niego trochę stopniała, kiedy zaczął w końcu dostrzegać coś poza czubkiem swojego nosa. Od początku domyślałam się, że pomiędzy nim a Gwendolyn zaiskrzy, bo w końcu kto się czubi, ten się lubi.

Książce "Czerwień rubinu" nie można odmówić lekkości, z jaką się ją czyta. Mimo zastrzeżeń, uwag trudno było mi przerwać lekturę, dzięki odkrywaniu coraz większej ilości tajemnic. Szkoda tylko, że zabrakło w tej części jakiegoś punktu kulminacyjnego, który sprawiłby, że powieść ta zapisałaby się trwalszym atramentem w mojej pamięci, ale być może autorka postanowiła zaskoczyć czytelników dopiero w kolejnych częściach trylogii. Poza tym bardzo ciekawie wymyśliła i opisała mechanizm podróży w czasie i niebezpieczeństw, jakie niosą za sobą. Dokładnie przedstawiła także koligacje rodzinne pomiędzy wszystkimi bohaterami, w których nawet udało mi się kilka razy pogubić.

Trudno jest mi powiedzieć, że przeczytałam świetną książkę. Trudno jest mi też stwierdzić, że zmarnowałam czas, czytając "Czerwień rubinu". Poczułam się zaciekawiona podróżami w czasie, ale także trochę rozczarowana, dlatego też sięgnę po kontynuację tej książki, która czeka na mojej półce, po cichu liczę na to, że pozytywnie mnie zaskoczy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję


***
Tyle świetnych powieści mam na półce, a tak niewiele dni wakacji jeszcze mi pozostało. A pogoda też już przestała być typowo letnia, bo zrobiło się dosyć zimno. Na szczęście nie jest to jednak przeszkodą w czytaniu książek, w końcu popołudnia z dobrą herbatą i lekturą są najlepsze. :)