Jeśli chcesz nadal czytać najnowsze posty na tym blogu, dodaj się ponownie do obserwatorów (najpierw usuń siebie, potem dodaj). Zmieniłam jakiś czas temu adres bloga, dlatego teraz moje ostatnio dodane posty wyświetlają się tylko tym, którzy dodali się do obserwatorów po tej zmianie. Będę bardzo wdzięczna, jeśli jeszcze tu wrócisz. :)

niedziela, 30 sierpnia 2015

Czerwień rubinu - Kerstin Gier

Tytuł: "Czerwień rubinu"
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 344

Podróże w czasie... Brzmi świetnie, prawda? Możliwość odwiedzenia tego, co już przeminęło, a przede wszystkim ludzi, którzy już nie są częścią rzeczywistości. Jednak nie jest to aż tak kolorowe, jak się wydaje, szczególnie gdy w przeszłości pojawiają się niebezpieczeństwa.

Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.

Gwendolyn Shephard, przeciętna szesnastolatka, ma swoją najlepszą przyjaciółkę, kilku wrogów w szkole i problemy podobne do tych, jakie miewają wszystkie nastolatki. Nagle okazuje się jednak, że do grona tych problemów dołączą jeszcze te związane z podróżami w czasie, bo dziewczyna dowiaduje się, że ma specyficzny gen, który pozwala jej na wizyty w przeszłości. Jednak w odróżnieniu od innych osób, które chciałyby znaleźć się na miejscu Gwendolyn, ona niespecjalnie cieszy się z tej umiejętności, między innymi dlatego, że będzie odbywać podróże z chłopakiem o imieniu Gideon, który nie dość że jest irytująco zarozumiały i arogancki, to jeszcze do tego przystojny...

Tak właśnie zaczyna się historia, której uczestnikami są, oprócz wymienionych wcześniej osób, także Strażnicy, duchy, gargulce i specyficzna rodzina Gwendolyn, która najprawdopodobniej dobrze wygląda tylko na zdjęciach, głównie z powodu istnej mieszanki charakterów. Mamy tu sympatyczną mamę Gwen, Grace Shephard, która bez względu na okoliczności trzyma stronę córki i zawsze stara się ją wspierać, natomiast z drugiej strony poznajemy siostrę Grace, Glendę, nieustannie plującą jadem kobietę, której ambicje wobec córki, Charlotty (podejrzewanej na początku o posiadanie genu podróży w czasie), nie zostały spełnione, jak twierdzi - za sprawą Grace i Gwen. Jak można się łatwo domyślić, to właśnie pomiędzy tymi paniami toczy się batalia, którą stara się załagodzić kochana Maddy, cioteczna babka głównej bohaterki.

Gwendolyn nie jest na szczęście kolejną powtórką z rozrywki, czyli szarą myszką, która nagle została nagrodzona za swoją nijakość, ale mówiąc szczerze, jej kreacja również nie zachwyca. Potrafi odpowiedzieć, gdy ktoś ją atakuje i postawić na swoim, ale niewiele sobą reprezentuje poza tym, że zapamiętuje nazwiska aktorów z komedii romantycznych, według mnie to trochę za mało jak na szesnastolatkę. Ma jednak wspaniałą przyjaciółkę, Leslie, na którą zawsze może liczyć. Natomiast Gideon to zapatrzony w siebie bufon, który ze strony na stronę staje się coraz bardziej idealny. Również on mnie nie oczarował, chociaż moja niechęć do niego trochę stopniała, kiedy zaczął w końcu dostrzegać coś poza czubkiem swojego nosa. Od początku domyślałam się, że pomiędzy nim a Gwendolyn zaiskrzy, bo w końcu kto się czubi, ten się lubi.

Książce "Czerwień rubinu" nie można odmówić lekkości, z jaką się ją czyta. Mimo zastrzeżeń, uwag trudno było mi przerwać lekturę, dzięki odkrywaniu coraz większej ilości tajemnic. Szkoda tylko, że zabrakło w tej części jakiegoś punktu kulminacyjnego, który sprawiłby, że powieść ta zapisałaby się trwalszym atramentem w mojej pamięci, ale być może autorka postanowiła zaskoczyć czytelników dopiero w kolejnych częściach trylogii. Poza tym bardzo ciekawie wymyśliła i opisała mechanizm podróży w czasie i niebezpieczeństw, jakie niosą za sobą. Dokładnie przedstawiła także koligacje rodzinne pomiędzy wszystkimi bohaterami, w których nawet udało mi się kilka razy pogubić.

Trudno jest mi powiedzieć, że przeczytałam świetną książkę. Trudno jest mi też stwierdzić, że zmarnowałam czas, czytając "Czerwień rubinu". Poczułam się zaciekawiona podróżami w czasie, ale także trochę rozczarowana, dlatego też sięgnę po kontynuację tej książki, która czeka na mojej półce, po cichu liczę na to, że pozytywnie mnie zaskoczy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję


***
Tyle świetnych powieści mam na półce, a tak niewiele dni wakacji jeszcze mi pozostało. A pogoda też już przestała być typowo letnia, bo zrobiło się dosyć zimno. Na szczęście nie jest to jednak przeszkodą w czytaniu książek, w końcu popołudnia z dobrą herbatą i lekturą są najlepsze. :)

5 komentarzy:

  1. Mi się trylogia podobała. Chociaż muszę przyznać, że na początku Gideon mnie denerwował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej serii mnóstwo i pozytywnych, i negatywnych opinii. Odpuszczę ją sobie jednak, bo wydaje się na tyle przeciętna, że niekoniecznie mam ochotę ją czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ogromną ochotę sięgnąć po książkę, właśnie z motywem podróży w czasie, ale ten akurat tytuł wydaje się być całkiem przeciętny, Ciebie też nie zachwycił, dlatego poszukam jednak innego.:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam całą trylogię, choć nie były one jakimiś książkami górnych lotów, po prostu przyjemne lektury na słoneczne popołudnie :)

    Zapraszam cię też w wolnej chwili do siebie na bloga:) http://lowczyni-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. "Gideon, który nie dość że jest irytująco zarozumiały i arogancki, to jeszcze do tego przystojny..." - normalka w dzisiejszej literaturze młodzieżowej. :D Mechanizm podróży w czasie również mnie interesuje i głównie z tego względu byłabym skłonna przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń