Autor: John Ronald Reuel Tolkien
Wydawnictwo: Iskry
Stron: 315
Podróże to zdecydowanie najlepszy pretekst do przeżycia niesamowitych przygód, a także zdecydowanie jeden z lepszych pomysłów na fabułę książki. Nie inaczej było w przypadku sympatycznego hobbita, którego wyprawę postanowił opisać jeden z najbardziej znanych twórców literatury fantasy, jeśli nie jej prekursor, J.R.R. Tolkien.
Cała historia rozpoczyna się dosyć niepozornie. Zostajemy zaproszeni do norki niejakiego Bilba Bagginsa, by wypić w spokoju herbatkę i uraczyć się ciasteczkiem. Jednak spokój nasz i gospodarza przerywa niespodziewana wizyta czarodzieja Gandalfa i kilkunastu krasnoludów, którzy nie dość, że opróżniają gospodarzowi spiżarnię, to jeszcze oczekują, że weźmie on udział w wyprawie, której celem jest odebranie smokowi Smaugowi skarbu krasnoludów. Twierdząca odpowiedź Bilba będzie zgodą na niezapomnianą, pełną przygód podróż.
Przygody! To znaczy: nieprzyjemności, zburzony spokój, brak wygód. Przez takie rzeczy można się spóźnić na obiad.
Już od dłuższego czasu miałam w planach spotkanie z twórczością Tolkiena, dlatego kiedy dowiedziałam się, że jedną z moich lektur szkolnych w tym roku będzie „Hobbit…”, bardzo się ucieszyłam. Świat stworzony przez tego pisarza niewątpliwie mnie zaintrygował, bo ile osób, tyle i opinii o nim. Jedni są zachwyceni, zakochani, natomiast drudzy znudzeni i niezadowoleni. Postanowiłam sprawdzić, jak to będzie w moim przypadku.
Ku mojemu zaskoczeniu, doskonale odnalazłam się w świecie, który wykreował Tolkien, zapewne dlatego, że na każdym kroku mnie zaskakiwał. Obszerne opisy sprawiły, że mogłam poczuć się tak, jakbym też była częścią tej historii i razem z jej bohaterami zmierzała w celu odzyskania skarbu. Akcja całej książki była dynamiczna, trzymała w napięciu, zaskakiwała, a czasami nawet sprawiała, że przebiegały mi ciarki po plecach. O odpowiednią dawkę humoru zadbała gromada nieporadnych krasnoludów, których zachowanie wielokrotnie mnie rozśmieszyło.
Bohaterowie książki to niewątpliwie mieszanka charakterów, która już na wstępie gwarantuje wybuchy. Od razu rzuca się w oczy to, ile uwagi Tolkien poświęcił krasnoludom, elfom, goblinom i innym stworom. Każda z postaci jest niepowtarzalna, prezentuje inny system wartości. Jedna od razu budzi zaufanie, inna odrzuca, jednak los każdej z nich nie był mi obojętny, martwiłam się, kiedy napotykała na swojej drodze przeszkody i cieszyłam się, gdy je przeskakiwała. Najbardziej polubiłam jednak Gandalfa, owianego tajemnicą czarodzieja, który niespodziewanie znikał i pojawiał się wtedy, gdy jego towarzysze potrzebowali pomocy.
„Hobbit, czyli tam i z powrotem” to według mnie majstersztyk literatury fantasy. Nie musimy pakować plecaka ani przygotowywać prowiantu, by wyruszyć w niezapomnianą podróż do baśniowego świata, którego wrota otwiera nam Tolkien. Wystarczy tylko, że sięgniemy po książkę i skorzystamy z zaproszenia.
Moja ocena: 9/10
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania
***
Znów długo mnie tu nie było, jakoś tak wyszło, że nie miałam weny, może i chęci, żeby coś napisać. Dzisiaj się jednak przełamałam i udało mi się w końcu coś naskrobać.
Za oknem deszcz, ale to nic, i tak czuję już wiosnę. Posprzątałam dziś w domu, pomogłam tacie zmienić opony, odrobiłam chemię, teraz zamierzam zrobić zadanka z matmy, bo jutro będę miała raczej mało czasu na lekcję - jadę na wieś, w końcu!
Nie mogę się doczekać kolejnego weekendu, ponieważ... od 19 do 21 kwietnia organizowane są w moim mieście - Białymstoku TARGI KSIĄŻKI! (: W tym roku będą one miały miejsce w budynku Opery i Filharmonii Podlaskiej, w którym miałam już okazję rozejrzeć się, kiedy byłam na musicalu Korczak. Jeśli ktoś będzie miał okazję go zobaczyć, niech to wykorzysta. Ja nie żałuję, że poszłam tam w czasie swoich lekcji z 2 koleżankami i kolegą z klasy, naprawdę było warto. Piękna muzyka, śliczne głosy i ogrom pracy, który widać gołym okiem - niezapomniane przeżycie! Wracając do targów, kilka koleżanek z mojej klasy zadeklarowało, że wybierze się tam ze mną + moja przyjaciółka, a już myślałam, że będę musiała buszować samotnie wśród książek, a tak - z pewnością będzie bardzo miło. : >
Adiós, matematyka czeka!
Hmm książkę chętnie przeczytam skoro tak wysoko oceniłaś :)
OdpowiedzUsuńTo teraz pozostaje Ci tylko zabrać się za "Władcę pierścieni" ;) 'Hobbit" to jedna z moich ulubionych lektur. Też uwielbiam Gandalfa ^^
OdpowiedzUsuńWłaśnie zamierzam rozejrzeć się za "Władcą pierścieni" w bibliotece szkolnej. (:
UsuńJa także w tym roku książkę miałam jako lekturę, bardzo mi się spodobała. Choć o Tolkienie nie można powiedzieć, że wszystkie strony są pełne akcji to jego książki mają swój klimat, mam zamiar zabrać sie niedługo za kolejne jego dzieła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo dobra recenzja :) Również czytałam Hobbita i bardzo mi się podobała ta książka. Zapraszam cię do siebie - http://kinga42.blogspot.com/ :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za podesłanie linka do recenzji,
OdpowiedzUsuńzostała dodana do wyzwania.
Pozdrawiam :)
Czytałam "Hobbita" w 6 klasie. Wtedy nie spodobał mi się i chciałam go jak najszybciej odstawić. Może teraz nieco do niego dorosłam i może spóbuję raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Hobbita" bardzo dawno temu, ale podobało mi się. Teraz jedynie muszę zabrać się za film.
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do twórczości Tolkiena, nie wiem czemu. Kiedyś, jak miałam 8-9 lat, obejrzałam film "Władca pierścieni" i nie spodobał mi się i może to zniechęciło mnie do książki, postaram się przemóc, ale nie wiem co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuń