Autor: Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Stron: 248
Już dawno przestałam liczyć, ile razy wracałam do tej książki. Co sprawia, że niektóre powieści lubimy czytać po kilka razy? Ulubieni bohaterowie, niezwykłe przygody czy ...? No właśnie. W przypadku "Ani z Zielonego Wzgórza" jak magnes działa na mnie bezpieczeństwo i niewytłumaczalne ciepło, które bije od Avonlea i jego mieszkańców .
Kilka słów o treści. Do rodzeństwa Cuthbertów trafia z sierocińca dziewczynka o imieniu Ania. Maryla i Mateusz stają się jej opiekunami i starają się należycie ją wychować, co jest czasami dosyć trudne, gdyż dziewczynka ma nadzwyczaj bogatą wyobraźnię i dosyć łatwo pakuje się w kłopoty, jednak jej nowi rodzice przyzwyczajają się do tego i darzą dziecko miłością, zapewniając ciepły i kochający dom. Ania znajduje w Avonlea także wspaniałych przyjaciół i zdobywa sympatię wszystkich mieszkańców.
Pani Montgomery pisze niezwykle lekko, nawet dosyć obfite opisy przyrody czytało mi się z przyjemnością, są one zdecydowaną zaletą tej książki. Dzięki nim mogłam dokładnie wyobrazić sobie, jak wyglądała Wyspa Księcia Edwarda i pomarzyć przez chwilę o zamieszkaniu tam. A już atmosfera ciepła i bezpieczeństwa, jaką wykreowała autorka, zdecydowanie skradła moje serce, w czasie lektury miałam wrażenie, że wszystko wokół mnie zwolniło i życie zaczęło się toczyć tak spokojnie jak w Avonlea.
Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, po prostu trudno jej nie lubić. Myślę, że nie tylko ja chciałabym mieć taką bratnią duszę jak Ania. Zawsze z głową w chmurach, gadatliwa i bezpośrednia - dla mnie idealna przyjaciółka. Jej przygody przywoływały uśmiech na mojej twarzy, szczególnie przemalowanie włosów i zapewniły mi kilka godzin przyjemnej lektury. Złego słowa nie mogę powiedzieć także o pozostałych postaciach. Maryla i Mateusz, z początku zdystansowani w stosunku do Ani, na moich oczach zmienili się w niezbędne oparcie dla dziewczynki. Dianę, Gilberta i innych mieszkańców Avonlea, nawet panią Małgorzatę Linde, chętnie poznałabym w rzeczywistości, chciałabym tak jak tytułowa bohaterka dorastać wśród tak serdecznych ludzi.
Akcja książki jest raczej powolna, jednak nie nudziła mnie, myślę, że ukazywanie perypetii Ani w takim tempie uczyniło tę historię bardziej realistyczną. Bo przecież nie można wymagać niespodziewanych zwrotów akcji od książki, której wydarzenia rozgrywają się na przełomie XIX i XX wieku w tak spokojnym miejscu jak Wyspa Księcia Edwarda.
Uważam, że "Ania z Zielonego Wzgórza" to jedna z najlepszych pozycji w kanonie lektur szkolnych, a już na pewno obowiązek czytelniczy każdej dziewczyny. Zachęcam do zapoznania się z tą powieścią każdego, kto jeszcze tego nie zrobił. To lekka i przyjemna lektura, którą z pewnością można potraktować jako odpoczynek od czytanych teraz tak często paranormali, kryminałów, nadająca się i dla nastolatki, i dla trzydziestolatki.
Moja ocena: 9/10
***
Długo mnie tu nie było, szkoła potrafi nieźle komplikować życie. Miałam napisać tutaj już w poprzednim tygodniu, ale weekend spędziłam poza domem (dokładnie na oazowych rekolekcjach) i jakoś tak wyszło, że nie miałam okazji się odezwać. Tak więc żyję, jeszcze żyję. (: Tylko jutro do szkoły i wolne, tak jakby, bo nauczyciele już zadbali o to, żebym się nie nudziła w święta. Kilka ostatnich tygodni było dla mnie męczarnią, musiałam nadrobić wszystko to, co ominęło mnie podczas mojej dosyć długiej nieobecności w szkole (prawie 2 tygodnie), nadal jeszcze jestem w trakcie zaliczania zaległych sprawdzianów i kartkówek, ale na szczęście jest ich już zdecydowanie mniej, mam nadzieję, że odpocznę podczas tych kilku wolnych dni i naładuję swoje akumulatory na kwiecień i egzaminy, przed którymi zapewne nauczyciele będą wyciskać z nas siódme poty.
Zmykam odrabiać lekcje i poczytać Hobbita. A wieczorem - mecz. (:
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam ;) Czytałam tak jak Ty kilka razy i za każdym robiłam to z przyjemnością, bo z Anią nie można się nudzić. ;) Równiez uważam, że to jedna z najlepszych lektur szkolnych, aż czasem smutno mi się robi, jak ktoś na nią narzeka :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uwielbiam "Anię z Zielonego Wzgórza". Ostatnio nawet sama powróciłam do tej historii. Taki przyjemny powrót do dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do fanów Ani! :D moja przygoda z Nią zaczęła się poprzez podkradanie Siostrze książek
OdpowiedzUsuńCzytałam daaawno temu i bardzo mi się książka podobała:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, jedna z najsympatyczniejszych książek, jakie czytałam. Spędziłam z nią w dzieciństwie wiele przyjemnych godzin i jeszcze pewnie niejednokrotnie do niej wrócę :) Współczuję nadrabiania sprawdzianów ;/
OdpowiedzUsuńKto nie kocha tej książki ? :D
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana na moim blogu do Liebster Award :)
Anię po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńUkochana książka dzieciństwa <3. To dzięki niej rozpoczęłam przygodę z czytaniem, która trwa nieprzerwanie do dziś ;)
OdpowiedzUsuńKOCHAM TĄ KSIĄŻKĘ !!! W NIEKTÓRYCH MOMENTACH SIĘ WZRUSZYŁEM
OdpowiedzUsuń;(